Dziś każdy może w kilka sekund założyć bloga, ale chciałbym napomnieć o pewnym istotnym fakcie – posiadanie bloga nie czyni cię jeszcze blogerem.
Możesz kopać piłkę na boisku pod domem, ale to nie znaczy, że jesteś piłkarzem. Masz szansę zostać piłkarzem, jeśli spędzisz na tym boisku kawał życia, zostawisz tam część siebie i pomimo, że nie zawsze wszystko będzie szło po twojej myśli, nie poddasz się. Wtedy, być może, zostaniesz piłkarzem.
Z blogiem jest podobnie. Każdy może założyć bloga, to nie jest żadne wyzwanie, ale to nie wystarczy, by określać się mianem blogera. Nie uważam się za żaden blogowy autorytet, więc pisanie tego typu artykułu, może być nieco przyrostem ego z mojej strony. Mimo wszystko rośnie liczba 12-latek, która zakładają bloga z nazwą żywcem wziętą z generatora nazw blogów modowych Pawła Opydo i treścią opierającą się na wpisach pokroju:
Cześć kochani :*** jak tam mija wam dzionek??? ja dziś byłam na spacerze, a na obiad miałam naleśniki <33333 kocham naleśniki, a wy? Mam fajniuchny pomysł na jutrzejszy wpis, wiecie o czym będzie? O tym co jutro będę robić i co będzie na obiad ;ddd Oczywiście powyższy przykład jest wymyślony (w oryginale nie byłoby znaków interpunkcyjnych). Żeby było śmieszniej, takie młode panie, po napisaniu dwóch tego typu felietonów, ustawiają sobie na facebookowym profilu zawód: bloger. Zaraz wyjdę na pedofila, bo co ja niby robię na ich profilach? Więc z góry zaznaczam, że na takie pisarki można łatwo natknąć się na facebookowych grupach dla blogerów, jeśli macie blogi, to pewnie znacie te grupy w stylu oddam nerkę za komentarz. Sam mimo blogowania (już przez prawie rok) czuje pewne opory przed określaniem się mianem „bloger”. Nawet na prywatnym profilu jestem Treserem pand, bo czuje, że nie osiągnąłem jeszcze odpowiedniego poziomu, by ogłosić się blogerem. Gdzie jest więc ta granica, po przekroczeniu której stajesz się blogerem? Czy musi upłynąć jakiś czas, a może trzeba przekroczyć jakąś konkretną liczbę unikalnych użytkowników miesięcznie? Myślę, że do zostania blogerem potrzeba trzech rzeczy. To jest to, co szczególnie mnie dotyka, bo wydaje mi się, że teksty które piszę są ohydnie słabe, widzę progres w porównaniu z tym co pisałem kilka miesięcy temu, ale czuje, że do momentu, w którym spojrzę na swoje dzieło i pomyślę „tak, z tego tekstu jestem w pełni zadowolony”, jest jeszcze daleka droga. Odnoszę wrażenie, że wielu początkujących blogerów całkiem nie przejmuje się jakością swoich tekstów, a to przecież one są najważniejsze, one tworzą bloga i to dla nich czytelnicy wchodzą na twoją stronę. Jakość treści na twoim blogu to najważniejszy czynnik i nigdy nie powinieneś o tym zapominać. Może się wydawać, że regularność nie jest aż tak ważna, ale cytując klasyka „nic bardziej mylnego”. Regularne pisanie to absolutna podstawa, możesz tworzyć najlepsze wpisy na świecie, ale publikując je raz na kilka miesięcy nie zbudujesz marki swojego bloga. Częste publikacje są szczególnie istotne w pierwszych miesiącach pisania, gdy trzeba walczyć o pierwszych czytelników. Poza tym nie rób przerw w pisaniu, jeśli gdzieś wyjeżdżasz na dłużej i nie będziesz miał czasu na zajmowanie się blogiem. Napisz kilka postów na zapas i zaplanuj ich publikację. Staraj się nie dopuszczać do sytuacji, w której przez ponad tydzień na blogu nic się nie dzieje. Budowanie własnej społeczności jest niezwykle ważne i możliwe tylko wtedy, gdy spełniasz już powyższe warunki, czyli gdy twoje wpisy są zadowalające jakościowo i publikujesz je regularnie, wtedy zaczyna tworzyć się społeczność. Ciekawostka: obserwacja za obserwacją, czy co tam się robi na blogspocie nie jest budowaniem społeczności. To bardziej handel ludźmi. Handel samym sobą. Społeczność to nie musi być twój fan club, to po prostu czytelnicy, którzy regularnie czytają twoje teksty(z własnej woli), wchodzą w interakcje i cenią sobie ciebie, jako osobę. To ludzie, którzy znają adres bloga na pamięć i nawet, gdyby facebook upadł, nadal by go odwiedzali. Po spełnieniu tych trzech kryteriów przylatuje kruk z listem ze Polskiego Stowarzyszenia Blogerów i Vlogerów i przynosi zaświadczenie bycia blogerem. Tak naprawdę to nie, ale byłoby ciekawie, prawda? Poza tym, kiedy można stwierdzić, że jakość waszych wpisów jest dobra, publikujecie regularnie już dość długo, a wasza społeczność jest wystarczająco liczna? To wszystko zależy od tego, jakie macie ambicje, czy zadowala was to, gdzie jesteście teraz. Mnie nie, więc minie jeszcze pewnie trochę czasu, zanim będę gotowy nazwać się blogerem.