Wraz z nastaniem ery wolnego rynku zdawało się wszystkim, że gdy ktoś zrezygnuje z etatu i otworzy własną firmę, będzie więcej zarabiał, efektywniej pracował i odłoży więcej na emeryturę. Niemal każdy w latach 90., kto otworzył firmę, musiał te nadzieje zrewidować – w prywatnych firmach nie zarabiało się dużo więcej, poza tym odpadły pakiety socjalne i przyszła konieczność samodzielnego zadbania o dochody na emeryturze. Nic więc dziwnego, że na 5 otwartych w latach 90. firm, aż 4 nie przetrwały pierwszych kluczowych pięciu lat działania.
Charakter a prowadzenie biznesu
Szybko okazało się, że nie wszyscy odnajdą się we własnej firmie i że nie każdemu się powiedzie duża sztuka zarabiania na własną rękę. Oprócz początkowych problemów z biurokracją – spadkiem po PRL – pojawiły się inne, mniej wymierne kwestie. Należą do nich zagadnienia z psychologii biznesu.
Nie każdy nadaje się na szefa; idealnego szefa nie ma, ale można zbliżać się do bycia doskonałym szefem. Szefem może zostać osoba, która sama z siebie podejmuje aktywność, wychodzi z inicjatywą, jest energiczna i raczej ekstrawertyczna, ma w sobie dużo empatii i zrozumienia dla podwładnych i umie słuchać informacji zwrotnych. Szefem nie może zostać ktoś, kto nie wierzy w siebie i najczęściej, co idzie zwykle w parze, w ludzi; ktoś z niską samooceną, wyniesioną z domu i z czasów wczesnej edukacji, nie będzie umiał przewodzić pracownikom, być ich mentorem i doradcą, umieć rozwiązywać ich problemy, a nie tylko swoje. Ktoś, kto nie wierzy, że odniesie sukces, nie zarazi jego wizją swoich pracowników. Ktoś, kto nie umie “porwać” ludzi za sobą, natchnąć ich wizją jakiegoś wielkiego celu, będzie biernie przyjmował zdarzenia i tylko na nie reagował, bez aktywnego stawienia im czoła i rozwiązania problemu.
Przekonania bazowe a przedsiębiorczość
Każdy człowiek żywi jakieś przekonania; również zakładający działalność biznesową je mają. Mogą to być przekonania pozytywne, neutralne bądź negatywne; te dwie ostatnie kategorie wyraźnie hamują aktywność zawodową we własnej firmie. Jakie to mogą być przekonania? Bardzo różne: za część z nich odpowiada dom rodzinny, część to przekonania wpojone w szkole, wreszcie – przekonania światopoglądowe, szczególnie, gdy ktoś wzrastał w religijnej rodzinie. Zaczynając od tych wyniesionych z domu, można powiedzieć, że są to przekonania typu “znowu dostałeś tróję, nic z ciebie nie będzie”, więc ogólnie krytyka pod adresem dziecka za to, co nie jest ewidentnie jego winą; dziecko, które pociąga język polski, przeżywa katusze na matematyce, która i tak mu nie będzie potrzebna i nabywa przekonania, że “jest głupie”.
Przekonania wyniesione ze szkoły to najczęściej krytyka za pomocą ocen – ktoś, kto naprawdę chciał się nauczyć matematyki, lecz nie mógł jej zrozumieć, może mieć poczucie krzywdy bycia karanym za to, za co ono nie odpowiada. I wreszcie szczególnie religijne rodziny wmawiają dziecku, że “ludzie są źli i stale grzeszą” i zasługują jedynie na karę. Defetystyczny i skrajnie pesymistyczny światopogląd występuje często w polskim typie religijności surowej, wrogiej człowiekowi i wpędzającej go w ustawiczne poczucie winy.
Im więcej zranień wyniesionych z dzieciństwa, tym trudniejszy start w dorosłe życie, a tym bardziej założenie własnej firmy i stanie się aktywnym, energicznym przedsiębiorcą. Nie jest to niemożliwe, ale wymaga niekiedy ogromnego wysiłku we własnym rozwoju osobistym i nabywaniu pożądanych cech przywódczych.