Jakie znaczenie ma etyka w biznesie?

Jakie znaczenie ma etyka w biznesie?

Jednym z najważniejszych działów etyki jest etyka zawodowa. I tak – przedstawiciele niektórych zawodów, takich jak np. artyści, dziennikarze, politycy czy biznesmeni – nie chcą być postrzegani jako przeciętni obywatele, za swoją ciężką pracę (w ich przekonaniu) pragną nie tylko szacunku dla samych siebie, ale także specjalnych przywilejów, odrębnych norm obowiązujących w ich zawodzie, pozwalających im na „więcej” niż wszystkim innym. Stąd potrzeba obiektywnego rozstrzygnięcia kwestii: komu, na ile i na co można pozwolić, aby można było w pełni, bez zakłóceń wykonywać swoje obowiązki.

Ważną kwestią w etyce zawodowej jest tzw. dochowanie tajemnicy. Pojawia się problem – bo tak, jak np. w przypadku lekarzy czy spowiedników jest to rzeczą naturalną i obowiązkową zatrzymanie dla siebie informacji – tak np. w przypadku dziennikarzy – nie do końca. Z jednej strony dziennikarze zobowiązani są do przekazywania informacji dalej „w świat”, a z drugiej – muszą przechowywać dla swojej wiadomości treści, które nie mogą zostać wyjawione (i wówczas kłóci się to z ich misją, jaką jest informowanie społeczeństwa).

Etyka i biznes

Termin „etyka” bezpośrednio łączy się z pojęciem moralności. Etyka jest nauką o moralności, refleksją nad ludzkimi czynami. Określamy jako moralne wszystkie postawy i czyny w imię dobra własnego i drugiego człowieka. Etyka zazwyczaj dotyczy spraw, co do których istnieje powszechna zgodność (oczywiście, z wyjątkami – np. kara śmierci uznawana jest w niektórych stanach w USA, natomiast na całym świecie generalnie przyjęło się uważać, że każde morderstwo jest morderstwem, czyli czymś złym, bez wyjątku), natomiast to, co w czyimś mniemaniu jest niemoralne, niekoniecznie musi być także nieetyczne (np. dla katolików zjedzenie mięsa w piątek będzie czymś niemoralnym, zaś z punktu widzenia etyki – niekoniecznie, ponieważ jako tako nie jest to coś szkodliwego dla ogółu).

Czym jest biznes?

Jest to działanie nastawione na zaspokajanie potrzeb – zarówno samego przedsiębiorcy (a więc chodzi tu głównie o jak największy zysk), jak i konsumentów, którzy otrzymują od niego te towary bądź usługi, których w danej chwili się domagają. Na tym fundamencie rodzi się pojęcie etyki biznesowej – ma ona zastosowanie szczególnie wtedy, gdy chęć maksymalnego wzbogacenia się – obojętnie jakim kosztem, nawet za cenę wyrzeczenia się pewnych wyznawanych zasad – zaczyna pełnić główną rolę, stanowić najwyższą wartość w przekonaniu i dążeniu przedsiębiorcy. Wtedy często pojawia się pytanie: działać zgodnie ze swoim sumieniem czy po prostu działać skutecznie, zgodnie ze swoim zamiarem biznesowego rozwoju?

Istnieje jeszcze inna pułapka: czysta niewiedza w jakiejś dziedzinie i zabieranie się za coś, o czym nie ma się najmniejszego pojęcia, czyli np. wypuszczanie na rynek towarów wadliwych albo wręcz szkodliwych – również jest nieetyczne (zawsze przecież można oddać je wcześniej do sprawdzenia, gdyby tylko chciało się dopełnić wszystkich formalności, aby później móc spać spokojnie). Nie musi dojść zatem do celowych nadużyć, żeby mówić o braku etyki w biznesie.

Odpowiedzialność przedsiębiorców

Wg stworzonego przez A.B. Carolla modelu piramidy społecznej odpowiedzialności przedsiębiorstwa u jej podstaw leży jego rentowność, a więc ekonomiczna odpowiedzialność, efektywność (sprawa najważniejsza, żeby przedsiębiorstwo przynosiło zyski i było stabilne finansowo). Nieco powyżej jest odpowiedzialność prawna (chodzi tutaj, aby nie dochodziło do złamania obowiązujących zasad prawnych). Dopiero nad odpowiedzialnością ekonomiczną oraz prawną Caroll sytuuje odpowiedzialność etyczną! Tu mieści się więc wszystko to, co powszechnie uznaje się za sprawiedliwe, solidne i godziwe. Nad tym wszystkim znajduje się dopiero odpowiedzialność filantropijna, czyli wszystkie działania, które zmierzają do przeznaczenia części zysków przedsiębiorstwa na jakiś konkretny cel, np. pomoc czy rozwiązanie jakiegoś problemu społecznego.

Co do tej ostatniej działalności wielu ma mnóstwo zastrzeżeń, ponieważ nie jest ona bezpośrednim celem funkcjonowania i rozwoju przedsiębiorstwa. Ponadto trudno mówić o moralnym postępowaniu biznesmenów, którzy pod przykrywką swej szeroko nagłaśnianej działalności charytatywnej tak naprawdę ukrywają prawdziwe intencje, tj. zatuszowanie faktu np. prania brudnych pieniędzy, odwrócenie uwagi od spraw o wiele istotniejszych (czyli w tym przypadku odpowiedzialności prawnej, która stoi na wyższym szczeblu hierarchii celów, dla których ma się rozwijać każde przedsiębiorstwo). Czy można mówić wtedy o etyce? Oczywiście, że nie, ponieważ postępowanie pozornie etyczne (czyli w tym przypadku filantropia) zbudowane na bazie zachowań mocno nieetycznych (wręcz szkodliwych, niezgodnych z prawem, tj. wszelkiego rodzaju korupcje, matactwa itd.) nigdy nie może uchodzić w ogólnym rozrachunku za etyczne!

Ponadto pojawia się inny problem: przedsiębiorca, który decyduje się na działalność charytatywną, tak naprawdę pozbawia tych środków wiele innych osób, którzy również mają do nich prawo, tj. pozostałych akcjonariuszy, pracowników czy klientów – ci, gdyby chcieli, sami mogliby przeznaczyć otrzymane środki na tego typu cele, a w ten sposób pozbawieni są jak gdyby szansy na współuczestnictwo w rozporządzeniu tymi środkami. Przedsiębiorca taki – dodatkowo – mniej lub bardziej świadomie, poprzez taką działalność wchodzi w sferę polityki, a nie obraca się w dziedzinie czysto gospodarczej, do której przecież przynależy.

Zły to ptak co swe gniazdo kala

Według etyków każde nieetyczne postępowanie wpływa źle nie tylko na ludzi z najbliższego otoczenia, na których się bezpośrednio jakieś działanie odbija, ale także (a może przede wszystkim) na psychikę osoby, która swoim postępowaniem przeczy wszelkim uznawanym powszechnie za etyczne zasadom. Człowiek taki sam siebie poniża, zawęża pole własnego widzenia oraz zakres swych zainteresowań wyłącznie do spraw materialnych – poza nimi praktycznie nie widzi świata, a to chyba właśnie to jest największą porażką w tym zjawisku.

Wyróżnia się kilka rodzajów możliwości „dorobienia się”. I tak – może ono nastąpić nadzwyczaj szybko – i to w sposób uczciwy bądź nie. Ten pierwszy przeważnie wiąże się z ryzykiem – tj. przedsiębiorca zaciąga pokaźny kredyt, nie wiedząc, co go czeka, czy będzie miał potem z czego go spłacić. Ryzykuje wiele, lecz jeśli jego produkt będzie strzałem w dziesiątkę i dobry na tyle, że konsumenci po niego sięgną, wtedy zyska niewiarygodnie dużo. Trudno mówić tu o braku uczciwości. Po prostu sprawdza się tutaj zasada, że kto nie ryzykuje, ten nic nie wygrywa. Oczywiście, taki człowiek, który zaczyna od przysłowiowego zera, niekoniecznie musi też od razu dojść na szczyt, a może nawet wcale mu się to nigdy nie uda. Nieuczciwe szybkie wchodzenie na rynek – np. poprzez produkowanie tzw. bubli – być może z początku zacznie przynosić zyski, lecz tak jak każde kłamstwo ma krótkie nogi, tak tego typu przedsiębiorstwo nie ma racji bytu. Prędzej czy później odezwą się głosy sprzeciwu, tzn. ludzi, którzy kupili wadliwy produkt, co pociągnie za sobą dalsze konsekwencje w postaci braku rynku zbytu dla takich produktów – nawet, jeśli w późniejszym czasie będą już one wyprodukowane lepszej jakości. Opinia społeczna jest tutaj bezlitosna i bardzo trudno na nią już później wpłynąć, żeby ją zmienić.

Nieuczciwe działanie konkurencji

Nie zawsze jednak etyka jest sprawą oczywistą. Istnieje (lub istniało) wiele przedsiębiorstw, które za podstawę swego działania przyjęły uczciwość i nieuleganie żadnym pokusom, presjom itd. Nieuczciwe działanie konkurencji, tj. rywali rynkowych, jak np. oczernianie, nieuczciwe zabiegi (np. częste w sklepach tzw. promocje, które tak naprawdę polegają na tym, że dzień wcześniej podniesiono cenę po to, by za chwilę znów ją zmniejszyć i móc oficjalnie nazwać to obniżeniem ceny!), które choć formalnie niezakazane z punktu widzenia prawa, choć oczywiście nieetyczne – często skłaniają „uczciwych” konkurentów do uległości i również „poniesieniu się” tej niszczącej fali. Trudno w takich warunkach zachować zimną krew i nie ulec pokusom oraz nie kopiować niektórych rozwiązań, wypróbowanych i oczywiście sprawdzonych przez konkurencję (tylko co tu jest bardziej nieetyczne – samo nieetyczne zachowanie czy podpatrywanie i przywłaszczanie cudzych zachowań?).

Przedsiębiorstwo, które się nie ugnie, prawdopodobnie zostanie wyparte z rynku i zbankrutuje – oczywiście w warunkach, kiedy dokoła wszyscy działają nieuczciwie.

Nieuczciwa reklama

Na samym końcu warto połączyć także pojęcie etyki biznesowej z takimi pojęciami, jak: perswazja oraz manipulacja. Różnica polega na tym, że perswazja jest uczciwą formą reklamy (o tyle, że nie ma ukrytych treści, wszystko jest klarowne), natomiast manipulacja operuje sensem niedosłownym, niedopowiedzeniem albo czymś niezrozumiałym, nielogicznym, absurdem, odnosząc się tym samym do niewiedzy odbiorcy i zdaniu się na treść przekazu, zaufanie mu. I tak, mnóstwo jest zabiegów manipulacyjnych stosowanych w biznesie oraz w mediach. Przykładem mogą być soki wyprodukowane niegdyś przez firmę X, na opakowaniach których znalazł się napis: „bez cholesterolu!”. Na wielu ludzi mogło to podziałać niczym magnes, jednak ci, którzy mają na ten temat chociażby minimalne pojęcie, wiedzą, że żaden sok nie zawiera w sobie cholesterolu, więc nie ma w tym nic nadzwyczajnego.

Na jakiej zasadzie działają reklamy wszelkich środków chemicznych, takich jak proszki czy płyny do prania albo pasty do zębów? Mowa w nich np. o granulkach wnikających w ubrania czy w zęby, czego tak naprawdę my – przeciętni konsumenci – absolutnie nie jesteśmy w stanie zweryfikować, w związku z czym wierzymy na słowo. Twórcy takich reklam wiedzą doskonale, że nie wiemy, czym jest np. adenozynotrójfosforan, a informacja o nim niczego nowego nie wnosi do stanu naszej wiedzy o świecie, ale ponieważ brzmi to poważnie i naukowo, więc z pewnością zaufamy takiemu przekazowi i kupimy dany produkt, gdyż wierzymy, że tak faktycznie jest, „jak mówią w telewizji”.

Czy jest etyczne np. to, że kolejność płyt i książek w księgarniach nie wiąże się z tym, co jest np. akurat w danej chwili najbardziej wartościowe, a po prostu kto za to „miejsce” na półce dobrze zapłacił? Czy nie powinno być tak, że na pierwszym miejscu powinny się znajdować towary po prostu dobre? Z tego punktu widzenia takie działanie księgarzy nie jest z pewnością etyczne.

Dodaj komentarz