Nie jesteśmy stworzeni do tego aby być ciągle szczęśliwi, szukamy tej chwili w swoim życiu a ona tak szybko przemija, ciągle mam wrażenie że raczej życie to praca Syzyfa, pchamy ten kamień pod górę a życie czasem nam daje szansę na poczucie się happy. Szukamy ciągle tych chwil szczęścia ale czy to jest właściwa droga ? Jestem świadom tego że bez pracy nie ma wyników których pragniemy, ciało ciągle się broni a ja ciągle przerzucam żelastwo na siłowni ale wyniki cieszą, okupione potem i zakwasami. Wszystkie wyzwania są dobre z natury, właśnie w tej chwili, w tym momencie kiedy podnosi ci się ciśnienie następuje zmiana i rozwój. Idziesz biegać i po pierwszych stu metrach dostajesz zadyszki, masz możliwość zawrócić do spokojnego zaciszu domowego ale jeżeli zaciśniesz zęby i zrobisz swoje kilometry, endorfiny po powrocie do domu uderzą Cię swoją siłą i poczujesz się świetnie z uczuciem spełnienia. Są to korzyści wynikające z tego że świadomie ładujesz się w sytuacje stresowe, kiedy twoja głowa i ciała usilnie się od tego bronią. Kto lubi chaos i stan niepewności w życiu ? Raczej nie ma takich osób no chyba że ktoś jest uzależniony od adrenaliny, jest to umiejętność którą niewątpliwie możemy w sobie jednak wykształcić. Ja nie znoszę nudy, rutyny, tak więc wyrzuciłem te słowa ze swojego słownika. Jeżeli zacisze twoich czterech katów jest wszystko czego pragniesz to z pewnością się nie rozwijasz i nie doświadczasz życia.
Prosty sposób na życie ? Ładuj się w kłopoty, w sytuacje stresowe, poza strefę komfortu. Ufaj sobie a rozwiązanie zawsze pojawi się. Komfort jest naszym ciepłym przyjacielem, tylko takim który ciągnie nas za nogi brzuchem w dół. Żyjemy raz, chyba bo końca tego nie wiadomo, ale dlaczego nie wrzucić się w wir życia i wyzwania ? Dzisiaj jest bardzo łatwo wrzucić siebie w świat fantazji i życia wirtualnego, ciągły YouTube, emalie i wiadomości, ciągle ktoś coś chce od nas. Ten świat jest dla nas taki łatwy i przyjemny, aż za często nudny, bardzo nudny. Uciekaj od niego, bo Cie wciągnie na maksa. Ten świat nie jest twoim przyjacielem, lajki na fejsbuku nic nie mówią o Tobie i Twoim sukcesie. Musisz wykształcić w sobie nawyk robienia rzeczy niewygodnych, nie poddawać się urokowi przyjemnych chwil. Chrzanić wygodę i rusz swoje cztery litery. Bez względu na to czy Ci się chce czy też nie. Muszę to zrobić, nie ma innej opcji dla mnie. Jeżeli masz wybór, przeważnie wybierzesz tę opcję łatwiejszą, wygodniejszą. Nie potrzebujesz do tego akceptacji ani laików, sam sobie na to pozwól. Musisz być tak zdeterminowany jak by ktoś Ci przystawił pistolet do skroni i nie było innego wyjścia, to jest prawdziwa motywacja. Dlaczego samemu sobie tego pistoletu nie przystawić ? Tak wiem jest to brutalna metoda ale co z tego ? Jeżeli byłbyś realnie w takiej sytuacje, wymówki nie miały by miejsca.
A może trochę bardziej masochistyczne podejście, wyzwól sobie przyjemność w bólu ? Może myślisz, ze za bardzo mi odwaliło, ale to jest mój tak zwany mindset. Jeżeli nie czuję wyzwania w sobie, czuję tylko pustkę i znużenie, świat traci swój kolor, wszystko wydaje mi się szare, miałkie. Kiedy czuję się przemęczony, niewyspany, czuję że żyję i czuję że coś zmienia się we mnie, w moim świecie. Mogę robić z tego dramat że jest mi ciężko ale to nie ja, ja tego poszukuje. Większość ludzi nie jest na to gotowa i tak jest ok. Nie są gotowi na takie poświecenie i dla mnie jest to akceptowalne. Tylko czy takie jest prawdziwe życie, czy Ci ludzie doświadczają pełnej palety kolorów emocji w życiu ? Życie jest cholernie ciężkie, trening siłowy wydaje mi się wyzwaniem, budowanie bloga ? Zawsze ciężko zacząć pisać nowy wpis, budowanie sieci kontaktów kiedy ciągle słyszysz nie ? Bardzo nieprzyjemne uderzające w moje ego. Musze mierzyć się z tym każdego dnia i robię to świadomie, świadomie nastawiam policzek. Tylko we wnętrz mnie pozostałem dużym dzieckiem, po którym wszystko spływa, nie jest lekko ale ono we mnie głośno się uśmiecha i śmieje się jak chce rzucić ręcznikiem o podłogę. Nieważne jak ale zawsze znajdę sposób na wyjście z sytuacji obronną ręka, nieważne ile razy ląduję się w te kłopoty, spadam na cztery litery, żyją i czuję się wiecznie żywy. Czasem niewyspany, czasem przemęczony ale co z tego ? Wiecznie żywy. Nie widzę mety, bo gdzie ona jest ? Zawsze będę chciał więcej jak ten dzieciak którym bylem jadąc po Europie stopem, zawsze jest więcej do zobaczenia, do przeżycia.
Kiedy chcesz więcej, robisz więcej. Bez całego dramatu. Ludzie chcą abyś się nie zmieniał, abyś pozostał tą samą osobą którą jesteś. Jest to bardzo nie wygodne dla nich jak u Ciebie pojawiają się wielkie zmiany. Naszym działaniem zaburzamy ich mały świat. Największym wyzwaniem jest dla nas patrzenie na świat takim jaki on jest a nie takim jakim by chciało dla nas środowisko. Albo idziesz z czasem, albo czas ucieka od Ciebie. Feedback jest zawsze niewygodny, ciągle dostajemy bodźce które musimy bez wsparcia trzecich osób sobie przepracować co często jest wyzwaniem dla obrazu naszego własnego ja i jest niewygodne dla wygodnego ego. Nie zawsze chcemy się temu bliżej przyglądać ale nie mamy wyjścia. Kiedy zdasz sobie sprawę że świat w sumie nie jest do końca taki zły i możesz bawić się jak dzieciak w piaskownicy, zaczyna się progres w twoim życiu i rzeczy trudne staja się łatwe.
Wracamy do punktu wyjścia, opuszczenia strefy komfortu którą musisz poszerzać aby nastąpiła adaptacja do nowego środowiska, jest to mięsień który albo budujemy albo sobie skracamy. Nikt z nas nie chce zmiany a jest ona jedyną pewną sprawą w naszym życiu. Tak więc do czego byłbyś zdolny jeżeli miałbyś przystawiony pistolet do skroni ?