W dobie dzisiejszych wszechobecnych supermarketów, żabek, McDonaldów i innych sieci sprzedażowych, mniejsze sklepy przeżywają mały kryzys, choć są też tacy, którzy sami zbudowali swoją markę. Jeżeli myślisz, że twój pomysł może zrewolucjonizować rynek, a twoje pomysły są na tyle dobre, aby obronić się na bezlitosnym rynku – warto zaryzykować znalezienie własnej drogi. Z drugiej strony, istnieje też możliwość pójścia na skróty – kupienie cudzego pomysłu na biznes, tzw. franchising.
Brak pieniędzy to największy wróg
O ile restauracje wegańskie, nowe wersje napojów energetyzujących czy mobilne foodtrucki udowadniają, że na rynku wciąż istnieje wiele nisz do zapełnienia, o tyle zazwyczaj wymagają one bardzo dużego wkładu pieniężnego, zwłaszcza na starcie. Nie jest to jednak przeszkoda, której nie da się ominąć – istnieje wiele możliwości znalezienia kapitału na realizację swojego pomysłu. Zaczynając od stron typu Patronite, gdzie ludzie wspierają swoimi pieniędzmi twórców przeróżnych projektów, zarówno internetowych, jak i tych realizowanych w życiu realnym. Ciekawym pomysłem są inkubatory biznesowe, które wyszukują małe projekty, oceniają je pod względem innowacyjności i szans rynkowych, po czym (nierzadko) dofinansowują odpowiednią kwotą pomysł na biznes.
O ile w przypadku Patronite’a, oddanie pieniędzy jest dobrowolne, a sam serwis nie pobiera zbyt dużej prowizji za prowadzenie kampanii, o tyle w inkubatorach biznesowych można mieć pewność, że inwestorzy zwrócą się prędzej czy później o należne im pieniądze. Jest to całkowicie zrozumiałe i zazwyczaj przy pierwszych rozmowach omawiane są już kwestie związane z ewentualną stopą zwrotu za zastrzyk gotówki na starcie.
Franchising – biznes dla mniej kreatywnych?
Jeśli kapitał początkowy nie jest zbyt duży, ale chęci i “czucie” się na siłach jest na tyle duże, że chcesz zostać przedsiębiorcą – nic straconego! Na rynku istnieje kilkaset możliwości otworzenia własnej działalności na zasadzie franczyzy, która daje o wiele większe poczucie bezpieczeństwa, niż stawianie na nogi własnego pomysłu na biznes – w końcu, na kupionym pomyśle ktoś zarobił pokaźną ilość pieniędzy. Co może się nie udać?
Największym wrogiem wydaje się być tu lenistwo – jest masa przykładów, która na początku myślała, że skoro pomysł na biznes, który kupiłem był świetny, a wiele osób dorobiło się na nim niezłego majątku, wystarczy więc w niego zainwestować, obsadzić stanowiska ludźmi i voile’a! Gotowe. Jest to bardzo błędne myślenie – bez ciągłego rozwijania siebie i pracowników, a konkurencja, nawet w kręgu franczyzobiorców tej samej licencji znajdzie się ktoś, kto będzie lepszy może stoczyć nas na dno.