W miastach, jeszcze przed drugą wojną światową mocno uprzemysłowionych, duże powierzchnie najcenniejszych gruntów zabudowane były obiektami fabrycznymi i około fabrycznymi. Po zmianie ustroju, który narzucony został Polsce po zakończeniu wojny, wszystkie większe przedsiębiorstwa zostały znacjonalizowane. Propaganda komunistyczna wmawiała wszystkim obywatelom, że w Polsce Ludowej nie ma i nie będzie bezrobocia, toteż utrzymywano funkcjonowanie wszystkich zakładów pracy pomimo ich nierentowności. Problem ujrzał światło dzienne w momencie nastania gospodarki rynkowej. Wielkie fabryki przynosiły straty wskutek złego zarządzania, zaniedbań, przestarzałego parku maszynowego, zbyt wysokich kosztów pracy. Zakłady padały, ludzie tracili pracę, a zabudowania fabryczne pustoszały.
Nie trzeba było zbyt długiego czasu, aby przekonać się, że postindustrialne budownictwo bez opieki i gospodarza bardzo szybko popada w ruinę, jest rozkradane i dewastowane. Zanim nadeszła świadomość, że zagładzie ulegają cenne zabytki architektury przemysłowej, pamiętające niekiedy czasy początków przemysłu na danym terenie, wiele z nich uległo bezpowrotnemu zniszczeniu. Są jednak przykłady sensownego i efektownego wykorzystania zabudowań pofabrycznych – na centra handlowe, kulturalne, hotele, apartamenty mieszkalne.