Przynajmniej pewna część z nas wie, że wielu weterynarzy zajmuje się niemal wyłącznie tymi sporymi zwierzętami, bo rolnik hodujący i krowy i konie musi regularnie badać te zwierzęta, po to by na nich zarabiać, a zarabia na mleku krowy, na sprzedawaniu koni i na tym, że jego byk pokryje krowę innego hodowcy. Rzecz jasna takiego zarobku nikt nie osiąga bez wydatku, czyli jeśli pojawiają się problemy to trzeba wzywać takiego weterynarza od sporych zwierząt hodowlanych, a on rzecz jasna nie bada tylko jednej krowy, chyba że właśnie jest w okolicy. Właśnie wtedy może na jakiś czas podskoczyć tym swoim ruchomym gabinetem weterynaryjnym. Taki specjalista raczej ma pewne zajęcia, bo hodowcy nie mogą sobie pozwolić na nie leczenie własnych zwierząt, ale ponosi też znaczne koszty bezpośrednio powiązane z działalnością.
Znaczenie dystansu.
Weterynarz od zwierząt dużych wstaje wcześnie rano i już w trakcie jedzenia śniadania doskonale wie o tym, że musi przejechać te blisko osiemdziesiąt kilometrów do jednego rolnika, a tam ma pracy na te trzy godziny i potem przez pół godziny musi jechać do kolejnego. Ze względu na te przyczyny musi załadować do swojego sporego auta odpowiedni sprzęt i leki w formie zastrzyków. Jednym słowem to znaczne obciążenie obowiązkami i do tego wydatkami, bo paliwo niezbędne do przejechania blisko osiemdziesięciu kilometrów niestety swoje kosztuje i co równie istotne w trasie tej konkretny weterynarz niestety nie zarabia. Dopiero w trakcie trwania wizyty zarobek jest pewnym, ale i tak ten zarobek nie może przekraczać tego poziomu wyznaczonego przez prawo. Szczęście takiego weterynarza tkwi w tym, że jego usługi wyceniane są dość wysoko i właśnie dlatego z dnia na dzień koszty mu się zwracają i to z nawiązką. Istotnym jest też i to, że taki specjalista w ciągu tych siedmiu lub ośmiu lat jeżdżenia po klientach może pokonać swoim autem ponad milion kilometrów, czyli to już ten znaczny dystans i koszty powiązane z naprawami eksploatacyjnymi auta.
Niska awaryjność samochodu.
Dość wielu weterynarzy od zwierząt dużych wybiera samochód, który ma pojemny bagażnik, niskie spalanie, a jego awaryjność w okresie gwarancyjnym jest bardzo niską. Wymogi tego rodzaju mają kluczowe znaczenie dla weterynarza, bo nie chce on utknąć gdzieś na polnej drodze i wzywać pomoc drogową. Sytuacja tego rodzaju to dla niego strata finansowa i podobnie jest wtedy gdy jego auto musi spędzić u mechanika te dwa lub trzy dni. Sytuacje tego rodzaju trafiają się raz na jakiś czas i nie da się takowych łatwo uniknąć, ale postawienie na jakiś popularny model auta użytkowego oznacza nawet to szybkie naprawienie konkretnego samochodu przez mechanika we wsi i wtedy badanie tych dwudziestu cielnych krów może odbyć się terminowo. Aspekty tego rodzaju są bardzo ważnymi dla weterynarza od zwierząt dużych, bo kilkudniowa naprawa jego samochodu oznacza to, że właśnie wtedy on nie zarabia, czyli tego typu sytuacji woli raczej unikać.
Szybka praca.
Weterynarze od zwierząt sporych, którzy maja do przebadania ponad dwadzieścia krów w około trzy godziny muszą być szybcy i szybko diagnozować każdy przypadek. Ktoś początkujący rzecz jasna ma z tym problemy i chyba dlatego wielu weterynarzy jeździ z praktykantami, po to by ich nauczyć tej biegłości w badaniu zwierząt hodowlanych. Najczęściej to diagnozowanie zwierząt jest proste, ale w tym konkretnym fachu nie ma tak, że diagnozuje się jednego konia na godzinę. W tym konkretnym czasie niekiedy zdiagnozuje się siedem lub osiem zwierząt. Początkujący weterynarz nie często radzi sobie z tak wieloma obowiązkami na raz. Dlatego też najpierw musi on nabrać tej biegłości w diagnozowaniu, a to oznacza czasami nawet te ponad dwa lata jeżdżenia z tym znacznie bardziej doświadczonym specjalista, bo tylko tak można nauczyć się tej szybkości. Ona ma kluczowe znaczenie, bo te prostsze przypadki to szybkie sprawdzenie i jakiś zastrzyk, czyli niekiedy nawet kilka minut pracy, a te bardziej skomplikowane to nawet pół dnia pracy.
Nagłe wezwania.
Bywa też i tak, że weterynarz od zwierząt dużych musi nagle pojechać do zaprzyjaźnionego rolnika, po to by zbadać krowę lub konia, w którego przypadku nagle pojawił się spory problem. Konieczność takiego wyjazdu rzecz jasna psuje plan dnia konkretnemu specjaliście, ale to rzecz jasna niezbyt duży problem. Mowa tu konkretnie o tym, że dany rolnik hodujący ponad dwieście krów to dobry znajomy i w jego przypadku lepiej jest się postarać, bo tak właśnie dba się o tych najważniejszych, którzy dosłownie co kilka dni wzywają weterynarza do jednego lub kilku zwierząt hodowlanych.