Jak restauracje radzą sobie w czasie koronawirusa?

Jak restauracje radzą sobie w czasie koronawirusa?

Pandemia i przeciągające się obostrzenia coraz gorzej wpływają na sektor gastronomiczny, co sprawia, że coraz więcej przedsiębiorców boi się o swoją przyszłość. Już z początkiem roku nie było dobrze, ale teraz nawet tak duże korporacje jak AmRest mają zagwozdkę. Jakie środki podejmują lokale żeby przetrwać?

Bezpieczeństwo ponad wszystko

Pierwszym krokiem większości dużych firm okazało się wdrożenie odpowiednich procedur bezpieczeństwa. Miało to na celu zarówno troskę o pracownika i klienta, jak również zapobieganie dalszym spadkom sprzedaży spowodowanych rezygnacji z usług (czy to w lokalu czy w dostawie). Wielkie marki zadbały o to żeby na każdym kroku zapewniać o tym, że korzystanie z opcji dostawy czy Take Away jest całkowicie bezpieczne. Specjalne naklejki na pudełka na pizzę czy zaklejanie papierowych toreb z zamówieniem, naklejki na podłodze wyznaczające odległości do odbioru posiłków, ciągła dezynfekcja lokali, samochodów dostawczych i terminali – to jedynie kilka z działań jakie podjęły korporacje oraz mniejsze firmy lokalne. Świadomość tego, że klient nie zamówi jedzenia do domu jeśli nie poczuje się bezpiecznie była tak duża, że kładziono ogromny nacisk na tę kwestię.

Dostawa, take away, pick point

Lokale gastronomiczne objęte obostrzeniami, zmuszone były zamknąć swoje sale dla ludzi. Zakaz wchodzenia do środka i zajmowania miejsca dotknął bezwzględnie cały sektor. Na szczęście można (jeszcze) sprzedawać jedzenie poza lokalem. Wiele mniejszych restauracji zmuszonych było do szybkiego wdrożenia opcji wynosu i dostawy. Zdarzało się, że w małych miejscowościach właściciele zamykali gastronomię ponieważ nie była ona dostosowana do takiego sposobu sprzedaży, a nie można było wpuszczać klientów.

Były firmy, które się z tego nie podniosły i od kilku miesięcy nie istnieją lub właściciele zawiesi działalność w oczekiwaniu na lepsze czasy. Jeśli jednak udało się wdrożyć nowe rozwiązania na szybko – lokalne restauracje miały szansę na przetrwanie. W najlepszej sytuacji są duże firmy, które jeszcze przed pandemią miały dobrze rozwinięty łańcuch dostaw i możliwość sprzedaży take away. Niewątpliwie ogromnym plusem dla lokali typu fast food była możliwość odbioru jedzenia prosto z samochodu. Dostosowane do tego lokale i parkingi mają na przykład KFC, McDonald ’s czy Burger King.

Jak będzie dalej? Nie wiadomo, ale najwięksi gracze już ustalają strategie sprzedażowe. Coraz większa liczba promocji ma na celu przyciągnąć klientów. Mali przedsiębiorcy, którzy wdrożyli dostawę i opcję odbioru na wynos mają szansę przetrwać. Nie będzie to łatwe, ale z pewnością jest możliwe. Należy pamiętać o zachowaniu elastyczności i najwyższych standardów usług. Troska o klienta w czasie pandemii sprawi, że chętniej wróci kiedy już wszystko wróci do normy. Warto wspierać sektor gastronomiczny, niezależnie czy chodzi o mały lokalny kebab czy o tak dużą markę jak Starbucks. Za tymi nazwami stoją miejsca pracy i ludzie, którzy codziennie podejmują ryzyko w trosce o ciągłość biznesu.

Dodaj komentarz